piątek, 11 listopada 2016

Adam nie lękaj się swoich pragnień

Biegnę, rozmyślam, lękam się tego że zostanę z niczym, że na starość poprzez że będę spełniam swe marzenia pozostanę sam bez niczego. Czego pragnie moje serce to wie sam dobry Bóg. Czy bieg za uznaniami,za awansami,nagrodami ma sens?


Ponad miesiąc temu wróciłem do mojego ojczystego domu. Sądziłem że aklimatyzacja będzie przebiegać spokojnie i bez boleśnie. W tym czasie nie jeden miałem kryzys związany z samotnością, próbowałem i nadal próbuje nawiązać jakikolwiek kontakt z ludźmi którzy byli bliscy memu sercu, których uważałem za swoich przyjaciół. Niestety realia okazały się zupełne inne. Za wysokie progi. Oni wszyscy robią kariery, zdobywają awanse i bawią się na salonach wśród ludzi na poziomie. Niestety moja osoba nie pasuję do ich profilu. I też okazało się że zostałem zupełnie sam. Na szczęście mam tutaj Rodziców i siostry oddalone prawie 400km ale oni po prostu Są. Wiem że chociaż z nimi mogę chwilę porozmawiać. I mam również Najlepszego i Jedynego tutaj ziemskiego Przyjaciela który nigdy mi nie powie że nie ma czasu,On po prostu jest i wiem że na Nim Jego wspaniałej Żonie Alinie mogę zawsze liczyć. A i do tego też należy doliczyć moją Liverpoolską rodzinę, są to ludzie do których zawsze mogę się odezwać i nikt z Nich mi nie powie sorry nie mam czasu. Czas to wszystko pokazuję jakimi się otaczamy ludźmi. Bóg daje nam tych których są nam potrzebni.
A druga sprawa to lęk,dziś sobie uświadomiłem że znalazłem się na etapie na którym zacząłem zbyt dużo kombinować panikować i zacząłem bać się realizować to z czym wróciłem do Polski. Mam dwa marzenia które są takim motorem napędowym do działania. Pierwsze to świat z całym jego pięknem i piekłem które się dzieje, a drugie to własna kawiarnia, w ostatnim czasie skończyłem pisać swój biznesplan, po rozsyłałem gdzie się tylko dało, to jest dotacje unijne, tzw anioły biznesu czy celebryci np. Magda Geslerr. Mam pomysł wizje ale być może tak się stać że na papierze się ta wizja skończy. Najzwyczajniej w świecie nie mam funduszy na rozkręcenie tego biznesu dlatego piszę i wysyłam swój pomysł do różnych osób czy instytucji.
Nie jestem karierowiczem, do życia nie potrzebuję dużo, ważne abym miał gdzie spać i co do zjedzenia, a wszystko inne Bóg się zawszę troszczył. Nie jeden pewnie zadał sobie pytanie z Was tyle lat w UK i nie ma pieniędzy odpowiadam że nie mam nie należę do osób które mają coś odłożone na czarną godzinę,pewnie powiedzcie że to nie odpowiedzialne,jedyne co mogę odpowiedzieć po co mam gromadzić sobie skarby tutaj na ziemi skoro do grobu tego nie zabiorę. Moim skarbem są otwarte serca ludzi ich radości i smutki ich rozmowy czy wspólne spędzone chwile. To jest najpiękniejszy skarb być dla innych wypalać się dla Nich z miłości do Jezusa.


Nie ten jest wielki i Jego portfel który mierzy wartość swego szczęścia saldem na koncie a ten kto daje to co ma najcenniejsze swoje otwarte serce i czas.